czwartek, 24 czerwca 2010

Nigdy więcej Masłowskiej.


Czy jest ktoś, komu nie mówi nic a nic tytuł „Wojna polsko - ruska pod flagą biało czerwoną”? Domyślam się, że dzisiaj niewiele jest takich osób. „Wojna polsko ruska pod flagą biało czerwoną” to dosyć prowokacyjny literacki debiut Doroty Masłowskiej. Książka wydana nakładem Lampy i Isky Bożej doczekała się nagrody Nike w 2006 roku i ekranizacji z Borysem Szycem w roli głównej w 2009 roku. 

"Wojna polsko- ruska... to pierwsza polska powieść dresiarska. W głównej warstwie narracyjnej opowiada o przygodach dresiarza Silnego z pięcioma kolejnymi dziewczętami. Jednocześnie stanowi nadrealistyczną alegorię polskiej tożsamości narodowej w rzeczywistości małego miasta w województwie pomorskim. Wątki kryminalne przeplatają się w niej z nadzwyczaj dojrzałą egzystencjalną refleksją. Trzeba tu dodać, że jest to utwór dość brutalny, uświadamiający jak wielkim zagrożeniem jest dla człowieka narkotyk (w tym wypadku amfetamina), niszczący osobowość i generujący niebezpieczne urojenia. Uwagę zwraca zwłaszcza doskonale stylizowany język podkultury marginesu społecznego". 

W ostatnim czasie miałam okazję zetknąć się z wersją audio tejże właśnie książki. Ten audiobook był dla mnie nie lada wyzwaniem – 7 godzin i 19 minut nagrania rozciągnęło się na kilkanaście dni słuchania. Nie ze względu na to, że nie miałam ochoty słuchać tej książki, ale ze względu na to, że czerwiec to dosyć gorący czas dla mnie – praca magisterska sama się nie napisze, stąd audiobook był słuchany na raty.

Książka ta była dla mnie również wyzwaniem ze względu na to, że wersja papierowa została przeze mnie odłożona na półkę po przeczytaniu zaledwie kilkudziesięciu stron. Niestety – w przypadku audiobooka było dużo lepiej, ale nie na tyle, żebym nagle zaczęła  uwielbiać pisarstwo Masłowskiej, która niestety w dalszym ciągu mnie nie zachwyca. Nie jest to niestety typ literatury, za którym przepadam. 

Audiobooka pobranego ze strony www.nexto.pl dawkowałam sobie w większych odstępach i ratach, niż słowo zapisane na papierze, które moim zdaniem dużo szybciej się czyta  samemu, niż słucha – nie tylko ze względu na ograniczony czas, ale również wielką siłę słowa mówionego, które w przypadku „Wojny polsko ruskiej...” ma dużo większą moc niż to zapisane. Nie było łatwo słuchać tych wszystkich przekleństw, ale nie zamierzałam się tak łatwo poddawać, stąd odstępy, które miały mi ułatwić przebrnięcie przez tą jakże trudną do przełknięcia książkę Masłowskiej.

Wielkim i chyba jedynym atutem tego audiobooka jest osoba lektora - Grzegorz Przybył wypadł w tej roli znakomicie – dodam, że sama Masłowska wybrała go spośród kandydatów. Mocny, zdecydowany, męski głos świetnie pasował do postaci „Silnego”, bohatera książki  - dresiarza, który opisuje swoje perypetie. I na tym chyba niestety kończą się plus tej książki – co z tego, że interpretacja ciekawa, głos wpadający w ucho, skoro w dalszym ciągu styl Masłowskiej, to jak pisze i co pisze nie przypada mi do gustu? Może z filmem będzie lepiej, ale zastanawiam się, czy aby na pewno jest sens kontynuować przygodę z Masłowską. Nie bez powodu mówi się „nic na siłę”.

środa, 9 czerwca 2010

Ukryta moc książki audio


Mogłoby się wydawać, że audiobook nie może oczarować nas swoją formą – w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Książka w tradycyjnej papierowej formie oddziałuje na nas poprzez wielość elementów, które składając się na całość, którą można nazwać książką – okładką, papierem, jaki został wykorzystany do jej wyprodukowania. Dodatkowo dochodzi atrakcyjna forma – czytelna czcionka, zapach (przez jednych ubóstwiany, przez drugich nie do zniesienia). Warto się zastanowić nad tym, co może zaoferować nam audiobook. Książka audio też ma okładkę, ale ani nie pachnie, ani nie szeleści podczas lektury. Ma za to wielką moc, która ukryta jest w interpretacji lektora czytającego tekst. Tutaj aktorzy, a nawet sami autorzy, którzy decydują się nagrać swoją książkę mają bardzo duże pole do popisu. Głos i interpretacja jest tym, co w przypadku audiobooka ma największy (niejednokrotnie decydujący) wpływ na odbiór danej książki przez nas słuchaczy.

Powiem szczerze, że gdy niedawno wybierałam sobie na stronie www.nexto.pl książkę do pobrania, mój wybór uzależniony był właśnie od tego, kto i jak czyta daną książkę. Całe szczęście, że Nexto udostępnia fragmenty książki czytanej – dzięki temu mój wybór był dużo łatwiejszy. Sama nie wiem ile fragmentów przesłuchałam – może 10, może 15... Jedno jest pewne – wybór był trudny. Przynajmniej dla mnie. Słuchałam fragmentów czytanych przez kobiety i mężczyzn - ostatecznie zdecydowałam się na pobranie „Wojny polsko ruskiej...”. W tym przypadku zachęciły mnie recenzje innych osób, które stwierdziły, że lektor (Grzegorz Przybył) bardzo dobrze poradził sobie z interpretacją tekstu Masłowskiej.

Po przesłuchaniu tych kilkunastu fragmentów nasunęły mi się następujące wnioski dotyczące lektorów i ich głosów: 

- najlepszy jest opanowany, a zarazem zdecydowany głos, który ma charakterystyczną barwę - głos, który nie zanudzi nas po kilkunastu bądź kilkudziesięciu minutach słuchania.

- głos kobiecy bardzo dobrze sprawdza się w przypadku literatury dla kobiet, z kolei zdecydowany, męski głos najlepiej wypada w przypadku sensacji i kryminału. 

- tym, co najbardziej mnie irytowało w odsłuchiwanych fragmentach, w głosie lektora i jego interpretacji był moment, gdy głos lektora czytającego np. bajkę dla dzieci (Alicja w Krainie Czarów) nagle zmieniał się i upodabniał do głosu dziecka – jakby tego było mało, do głosu dziewczynki. Jakoś nie trafia do mnie tego typu zmiana. 

- ważnym elementem dodającym uroku interpretacji są różnego rodzaju dźwięki, które pojawiając się gdzieś w tle, wpływają pozytywnie na całość czytanego tekstu.

Podsumowując – przyjemność słuchania może dostarczyć nam umiejętnie dobrany głos lektora – lektora, a nie autora, jak to miało miejsce np. w przypadku Barbary Radziwiłówny czytanej przez Michała Witkowskiego, co w efekcie doprowadziło do wyłączenia pliku audio już po pierwszych kilkunastu sekundach od jego włączenia. Ciekawi mnie, czy jego styl czytania i interpretacji spodoba (bądź spodobał) się komukolwiek – mnie osobiście zniechęcił raz na zawsze.

[Już wkrótce recenzja „Wojny polsko ruskiej...” w wersji audio – zapraszam do śledzenia bloga]

niedziela, 6 czerwca 2010

"Ze świata" Ryszard Kapuściński

Dzisiejszy dzień dostarczył mi niesamowitych wrażeń - do mojej biblioteczki dołączył wyjątkowy album z fotografiami Ryszarda Kapuścińskiego "Ze świata". Jeszcze nie mogę w to uwierzyć i ciągle upewniam się, czy rzeczywiście stoi on na półce, czy też to wszystko mi się tylko wydaje... Niesamowity album, niesamowite zdjęcia :) Więcej o tej książce już wkrótce...

sobota, 5 czerwca 2010

"Bibliotekarki"


Czekałam aż ten artykuł pojawi się w końcu w sieci by móc się z Wami nim podzielić :) 



"Bibliotekarki" z Wysokich Obcasów pokazują, że z miłości do książek są gotowe na walkę o czytelnika. Przy tym łamią stereotypowy obraz bibliotekarki, która wielu osobom kojarzy się z szarą myszką siedzącą za biurkiem.

"Biust raczej domyślny, schowany w fałdach swetra. Okulary z plastiku, lecz udają rogowe. Szkła grube, z odciskami palców. Mysi ogonek lub kok związany recepturką. Usta wąskie, zacięte. Ten stereotyp, mój Boże, najgorszy. Nieprawdziwy, uwiera i po prostu boli. Ale trzyma się jak pijany płota, ani myśli popuścić, może tak być po wiek wieków. Już chyba łatwiej być pielęgniarką z wyobrażeń. Albo fryzjerką lub manikiurzystką. Fartuszek opięty, dekolt spory, coś się w tym dekolcie milutko układa, aż korci. Sukienusia króciutka, wąska, wysoko przed kolanko. Mogą też być opięte spodnie, koniecznie biodrówki. A one? Nie chce się gadać". 

Źródło: Wysokie Obcasy. Całość na stronie Wysokich Obcasów. Życzę udanej lektury. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...