Kolejne targi książki za mną – tym razem w Krakowie. Wyjazd w piątek wieczorem – powrót w niedzielę. Nie ukrywam, że nie chciałam wracać. Z każdą minutą byłam o dziwo coraz bardziej naładowana pozytywną energią, która w chwili obecnej wciąż utrzymuje się na wyjątkowo wysokim poziomie… A to dlatego, że ciągle się coś działa – zwłaszcza na stoisku wortalu literackiego www.granice.pl w którym pracuję od lipca tego roku…
Nie chce mi się wierzyć, że już rok minął od ostatnich targów książki w Krakowie, i że tak wiele się od tego czasu zmieniło. Wtedy wędrowałam po hali jako zwykła czytelniczka, blogerka, która chce zdobyć podpis od swojego ulubionego pisarza (Andrzej Stasiuk) - a teraz jako wystawca i zastępca redaktora naczelnego w wortalu www.granice.pl. I chociaż w moim życiu wiele się zmieniło, to moje postrzeganie targów wciąż pozostało takie samo – wciąż denerwuje mnie to, że hala znajduje się tak daleko, wciąż irytuje ścisk i tumult, który w pewnym momencie odbiera swobodny oddech. Ludzi było znacznie więcej niż rok temu – przynajmniej jeśli chodzi o sobotę. W przypadku reszty dni, nie mam niestety porównania… Zaczęło się niepozornie – kolejki na szczęście mnie ominęły ze względu na to, że byłam wystawcą. (Uffffff…….)
Po wejściu przyszedł czas na pierwszą rundkę po hali i pierwsze rozeznanie, kto gdzie jest. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że wszystko odbywało się bez planu hali, co jakoś znacząco nie przeszkadzało mi w tym, żeby dotrzeć do wydawnictw, do których chciałam dotrzeć – większe wydawnictwa odpowiednio zadbały o to, aby ich stoiska wyróżniały się na tle innych.
W tym roku zadbałam o odpowiedni poziom gotówki w moim portfelu, ale jak się okazało nie kupiłam ani jednej książki, dzięki czemu moje półki nieco odetchną (portfel zresztą też). Jedyną książką jaka ze mną wróciła do domu, była książka „Zakochany duch”, którą zdobywałam w wymianie na stoisku księgarnio – kawiarni Cafe Szafe.
No dobra, dobra :P Dostałam też trzy piękne zeszyty od portalu www.takt24.pl :) Były tak cudowne, że trudno było im się oprzeć.
No dobra, dobra :P Dostałam też trzy piękne zeszyty od portalu www.takt24.pl :) Były tak cudowne, że trudno było im się oprzeć.
Jeśli chodzi o spotkania z autorami postanowiłam w tym roku ograniczyć się do rozmów na temat książek z osobami goszczącymi na stoisku F7, a mianowicie z Panią Agnieszką Krawczyk, z Panią Danutą Noszczyńską, Panem profesorem Zbigniewem Białasem i Panem Dmitrijem Strelnikoffem.
Miałam również okazję przeprowadzić ciekawą rozmowę z Panem Januszem Korylem, autorem zrecenzowanej przeze mnie ostatnio książki „Sny”. Wkrótce na wortalu literackim www.granice.pl ukaże się wywiad z pisarzem.
Poza spotkaniami z autorami na naszym stoisku każdego dnia odbywał się konkurs „Manewry książkowe”, w którym można było wygrać codziennie trzy zestawy składające się z pięciu książek, które można było wybrać wedle własnego uznania. Możecie sobie wyobrazić co się u nas działo, gdy przychodził czas na losowanie i wybór książek :) To niesamowite, jak wielką radość może sprawić obdarowanie drugiej osoby książkami.
W wolnej chwili wędrowałam po salonie nowych mediów i oglądałam czytniki i tablety, które pomimo tego, że kocham tradycyjną książkę, w jakiś magiczny sposób przyciągały mnie do siebie. Testowanie, oglądanie i czytanie fragmentów na tych urządzeniach tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że chcę mieć swój własny czytnik.
Targi to nie tylko książki i spotkania z autorami… To również spotkania z ludźmi, których znam z blogosfery, a mianowicie autorkami i autorami blogów o książkach. Nie będę ukrywała, że to właśnie owe spotkania i rozmowy cieszą najbardziej. Zwłaszcza, jeśli ktoś zdecyduje się na przyjazd z drugiego końca Polski. Cieszę się, że mogłam spotkać się z Wami wszystkimi. Szkoda, że tak krótko… Mam nadzieje, że spotkamy się na kolejnych targach. W Warszawie? W Katowicach? W Krakowie :) ? Czas pokaże.
I chociaż tego typu wyjazdy męczą to mimo wszystko jest to zmęczenie innego rodzaju – zmęczenie, które daje do myślenia; zmęczenie, które sprawia, że zaczynamy widzieć więcej; zmęczenie, które sprawia, że chcemy robić coś nowego; zmęczenie, które daje pozytywnego kopa. Uśmiech, dobre słowo, radość, którą widać u innych – czasem tylko tyle wystarczy, żeby zmęczenie zniknęło w jednej chwili, a w jego miejsce pojawił się wielki optymizm i siła do dalszego działania.
I chociaż tego typu wyjazdy męczą to mimo wszystko jest to zmęczenie innego rodzaju – zmęczenie, które daje do myślenia; zmęczenie, które sprawia, że zaczynamy widzieć więcej; zmęczenie, które sprawia, że chcemy robić coś nowego; zmęczenie, które daje pozytywnego kopa. Uśmiech, dobre słowo, radość, którą widać u innych – czasem tylko tyle wystarczy, żeby zmęczenie zniknęło w jednej chwili, a w jego miejsce pojawił się wielki optymizm i siła do dalszego działania.
Świetna relacja, wyglądałaś prześlicznie! Gratuluję awansu i udanych targów, mam nadzieję że w przyszłym roku uda mi się przybyć....
OdpowiedzUsuńaa Kasiu, świetna relacja! i tyyyyle zdjęć! u mnie będzie mniej i chyba trochę gorsze, bo ja się ograniczyłam do fotografowania autorów ;) a do następnego spotkania popracuję nad akcentem :D miło mi było Cię poznać.
OdpowiedzUsuńSuper relacja ;-) Przeglądając Twoje zdjęcia, aż trudno mi uwierzyć, że tak pusto i przestronnie było... Ja niestety na targi dotarłam w sobotę i byłam przerażona ściskiem i dusznością.
OdpowiedzUsuńInteresująca relacja, nie wiedziałam, że jesteś zastępcą naczelnego - pięknie! Samych sukcesów Ci życzę! :)
OdpowiedzUsuńKasiek - dziękuję
OdpowiedzUsuńEdith - dziekuję i wzajemnie :) :* nie pracuj nad akcentem :) bądź sobą :) to było naprawdę urocze :)
Elwika - dziękuję. ścisk był. ja na hali bywałam "przelotem", bo prawie tam mdlałam.
Margo - dziękuję :* ... ano jestem :) dziękuję. Tobie również pomyślności i samych sukcesów :)
O, a ja nic nie wiedziałem i na stoisku granic nie zawitałem :(
OdpowiedzUsuńjeeej, jak ja zazdroszczę tych targów! Dzięki za zdjęcia i za relację. Podczytuję teraz blogi i mi się serce kraje, ale na szczęście za trzy tyg. targi we Wrocławiu :)))))
OdpowiedzUsuńZielenieję z zazdrości:)))
OdpowiedzUsuńwypatrywałam cię ale jakoś nie zauważyłam
OdpowiedzUsuńJa również bardzo się cieszę, że miałam okazję Cie poznać. Miło jest spotkać ludzi, których zna się jedynie z blogów i zarazem czuć się tak, jakbyśmy znali się wszyscy od dawno. Warto było przemierzać te 10h godzin pociągiem by spędzić kilka godzin w tak znakomitym towarzystwie. Jeszcze raz dziękuje Wam za wszystko i do następnych targów!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś pominąć niezwykle istotny fakt, że swój pierwszy targowy raz przeżywałaś ze mną? :)))
OdpowiedzUsuńNad czytnikiem też się zastanawiam. Na razie mnie kompletnie nie stać, ale może kiedyś... Wielka to wygoda mieć taki sprzęt!
Co do spotkania blogerów znów - Marcin obiecał mi, że na targi warszawskie się wybierzemy. Ależ byłoby fajnie :)
PS. Pełen podziw za utrzymanie większości gotówki w portfelu!
PS2. Nie potrzebujesz osobistej asystentki? :-)))
Właśnie najmilszym wspomnieniem tych Targów będzie to spotkanie w TriBeCe.
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że miałyśmy się okazję poznać! Raduje mnie również fakt, iż spotkanie przypadło Ci do gustu :)
Czytnik polecam - świetna sprawa, ale niekoniecznie taki z Empiku, bo z tego co widziałam to ceny są tam troszkę wysokie. Ja mam Amazon Kindle mniej więcej za połowę ceny czytników oferowanych przez Empik na Targach ;)
Pozdrawiam i mam nadzieję do zobaczenia wkrótce!
Kala, wspaniała relacja, a Twoje stoisko wspominam BARDZO mile z targów w Katowicach, ach, ten kawałek miejsca siedzącego pod tyłkiem życie mi uratował i nigdy nie zapomnę :)
OdpowiedzUsuńPrzepadam za zeszytami, może jakieś zdjęcia tych, co dostałaś? Byłabym wdzięczna i pozdrawiam!