poniedziałek, 20 lutego 2012

Konkurs z przygodą w tle



Serdecznie zapraszam do udziału w konkursie, w którym do wygrania jest książka "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął". Książkę ufundowało wydawnictwo Świat Książki.


O książce:

„Szwedzki Forrest Gump”! Setne urodziny, huczna impreza w domu spokojnej starości i Allan, jubilat, który wyskakuje przez okno. Mężczyzna rusza w ostatnią życiową podróż. Na dworcu staje się właścicielem pewnej walizki i od tej pory zostaje poszukiwanym. Przemierza Szwecję, zdobywa przyjaciół i ukrywa się przed prokuraturą, która z czasem chce go oskarżyć o potrójne morderstwo. Snuje także opowieść o swojej przeszłości – okazuje się, że jego stuletnie życie było równie absurdalne, co sama ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości. Ta książka to także podróż przez XX w. Allan powiada, jak jadł kolację z Trumanem, leciał samolotem z Churchilem, pił wódkę ze Stalinem...



Aby wziąć udział w losowaniu należy opisać przygodę Waszych marzeń.

Na odpowiedzi czekam do soboty,  (25. 02.2012) do godz. 20.00

Osoby anonimowe proszę o pozostawienie pod wpisem adresu e-mail.

Powodzenia :-)



---------------------------------------------------------------------------------------------

Edit: 

Konkurs wygrywa Ula (ula.sledzinska@gmail.com) Dziękuję wszystkim za udział :) Niebawem kolejny konkurs. 

sobota, 18 lutego 2012

Andrzej Wajda - Rysunki z całego życia

„Rysunki z całego życia” to niesamowita książka, która stanowi zbiór prac pochodzących z ogromnego dorobku znakomitego reżysera Andrzej Wajdy. Książkę tę podzielono na kilka rozdziałów tematycznych, do których przydzielono poszczególne prace. I tak oto mamy rozdziały takie jak ”Znajome twarze” ukazujący osoby znane i cenione przez artystę, a także osoby anonimowe, spotkane przypadkiem. Każda praca opatrzona jest komentarzem mówiącym o tym gdzie dana osoba została poznana lub spotkana. 


Rozdział drugi to „Rysunki do filmów”, czyli szkice, jakie reżyser tworzył podczas realizacji swoich filmów. Znajdują się tutaj twarze, scenerie i sylwetki postaci, które dopiero miały zostać powołane do życia, a także miejsca, które reżyser chciał widzieć w swoich filmach. Jest to niejako film na papierze, tudzież pojedyncze ujęcia, które mają ułatwić pracę samemu reżyserowi. 


W kolejnym rozdziale zobaczyć można rysunki tworzone na potrzeby teatru. Zarówno o rysunkach tworzonych na potrzeby filmu i teatru Wajda pisze tak: 


„W ogromnej większości pozostawały one wyłącznie moją tajemnicą, zawartą w licznych notatkach i zapiskach, gdzie przeplatają się pomysły aktualnych oraz projektowanych prac reżysera. Nie są to projekty kostiumów czy dekoracji. To praca wyobraźni, droga do uświadomienia sobie tego, co pragnę ukazać widzowi. Może dlatego rysunki te pozostają przeważnie tylko w mojej pamięci do czasu, kiedy przystępuję już do pracy z aktorami na scenie lub planie filmowym. Rozpoczynam rysowanie zazwyczaj na długo przed planowaną pracą reżyserską, a porzucam je, kiedy rzeczywistość sceny lub ekranu zaczyna kształtować się na ich podobieństwo, ale rzadko kiedy dosłownie według tego, co wcześniej narysowałem” [1]


Rozdział czwarty to przede wszystkim wizje reżysera, których nie zdołał powołać do życia. Pomysły, które pojawiały się w trakcie pracy – sugestie i wizje, które nigdy nie zostały zrealizowane w formie filmu czy spektaklu. 


Andrzej Wajda to świetny obserwator, co pokazuje nam kolejny rozdział „Byłem, zobaczyłem”. W tej części książki czytelnik znajdzie rysunki ukazujące m.in. widok z okna w Paryżu, pałacowe wnętrze, czy szkice ludzi odwiedzających muzea, ale nie tylko… To również rysunki ukazujące nasze rodzime sady, parki, blokowiska, sanktuaria. 


Zwierzęta domowe to obiekty uchwycone na pracach zebranych w rozdziale „Domowe zwierzęta”. Rozdział ten nie wzbudza takiego zainteresowania, jak ostatnia część książki, która jest zbiorem prac stanowiących ukłon w stronę Japonii, a zarazem próbę uchwycenia jej ulotnego piękna.

Warto przytoczyć słowa reżysera, którego zachwyt nad tym krajem jest idealnym komentarzem do wszystkich prac zebranych w tym rozdziale:

„Te kilkadziesiąt wybranych rysunków przenosi nas w świat dawnej Japonii, jej świątyń, ceremonii, ogrodów cesarskich i teatru. Śledziłem głównie tak odrębne, tak inne szczegóły od naszych […] Wszystko to narysowane w pośpiechu z natury w czasie zwiedzania, z jednym tylko zamiarem, aby uchwycić istotę uciekającego sprzed oczu piękna…” [2]

Rozdział poświęcony Japonii to chyba zbiór najciekawszych rysunków. Doskonale pokazuje sztukę i umiejętność obserwacji, jaką obdarzony został Andrzej Wajda. Zresztą cała ta książka jest tego dowodem… Rysunek stał się dla reżysera głównym sposobem na utrwalenie tego, co widoczne w danym momencie, ale także sposobem na ożywienie swoich myśli i wizji poprzez przelanie ich na papier za pomocą różnych narzędzi plastycznych, co pokazuje, że Andrzej Wajda tworząc, nie ograniczał się w żaden sposób. 


Książka ta to prawdziwe cacko, które warto mieć w swojej kolekcji, o ile lubi się tego typu formę sztuki, jaką jest rysunek. Duży format i dobrej jakości papier kredowy potęgują wrażenia płynące z obcowania z tym albumem.

[1] Rysunki z całego życia, Andrzej Wajda, Warszawa 2011, s. 103
[2] Tamże, s. 229

piątek, 10 lutego 2012

W świecie niekończącego się absurdu (Jeremy Clarkson "Świat według Clarksona. Część 4. W czym roblem?"

Jeremy Clarkson zawsze jawił mi się jako typowy gość od samochodów. Jako, że ja nie przepadam za motoryzacją, unikałam go jak ognia. Do czasu, aż ktoś polecił mi książkę „Na litość boską”. Przeczytałam kilka tekstów znajdujących się w tej książce i … Wpadłam po uszy. Spodobał mi się humor, styl i sposób wyrażania myśli przez prezentera jednego z bardziej znanych programów telewizyjnych poświęconych motoryzacji, a mianowicie Top Gear.

Ostatnia książka prezentera Top Gear nosi podtytuł „W czym problem” i stanowi czwartą już częścią serii „Świat według Clarksona”. Książka ta to 84 felietony i ponad 400 stron ciętego humoru, ironii i frustracji, które czyta się z wielką przyjemnością… Najsławniejszy dziennikarz motoryzacyjny nie skupia się w swoich tekstach na motoryzacji, a na sprawach życia codziennego. Po raz kolejny dziennikarz obiera sobie za główny cel ekologów, polityków i służbę zdrowia. Niejednokrotnie obiektem ataków staje się on sam, co świadczy o dużym dystansie jakim charakteryzuje się Clarkson. Jego cięty jak brzytwa język tylko pomaga mu obnażyć absurdy rzeczywistości i aspekty życia we współczesnej cywilizacji. 


Clarkson rozbawia do łez, o czym czytelnik ma okazję  niejednokrotnie się przekonać. Ale humor to nie wszystko, bo obok zabawnych komentarzy, znajduje się też miejsce na przemyślenia, które zmuszają do zastanowienia się nad wszystkim tym, co dotąd nie zaprzątało naszego umysłu dostatecznie, a co prezenter Top Gear bezlitośnie obnażył przed nami, zrywają klapki tkwiące na naszych oczach. Jego słowa nie tylko mają bawić – mają przede wszystkim ukazać bolączki autora, jego bliskich, i niejednokrotnie nas samych. Clarkson mówi głośno o tym, o czym wiele osób boi się nawet pomyśleć. I chociaż momentami może się wydawać, że mamy do czynienia z satyrykiem, który nie robi nic poza wyśmiewaniem się ze wszystkiego, to w gruncie rzeczy w jego wypowiedziach kryje się sporo racji, nie pozbawionych sensu – racji podszytych lękiem o życie w świecie, w którym na każdym kroku spotkać się można z absurdalnymi rozwiązaniami, które odbierają wszelką radość i zakazami, nie pozwalającymi na wykorzystanie w pełni wolności przysługującej każdemu z nas.

Po raz kolejny autor felietonów dzieli się ze swoimi czytelnikami zaskakującymi obserwacjami i spostrzeżeniami, przy czym trzeba zaznaczyć, że Jeremy Clarkson ani przez chwilę nie boi się ostrej krytyki. I to jest chyba to, co tak przyciągnęło mnie (i zapewne nie tylko mnie) do jego – szczerość i brak zahamować w ujawnianiu szerszej publiczności swojego krytycznego zdania. Prezenter Top Gear to tak specyficzna osoba, że można go kochać, albo nienawidzić… Jedno jest pewne – nie można obok niego przejść obojętnie.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Gdy otworzą się bramy ciemności (Jakub żulczyk "Świątynia")

I oto stało się! W ręce czytelnika trafiła książka „Świątynia”, której autorem jest Jakub Żulczyk, a która to stanowi kontynuacja powieści „Zmorojewo”. Autor po raz kolejny pokazał,  jak dobrze czuje się pisząc powieść fantastyczną.

Udała się Żulczykowi kontynuacja, oj udała… Sięgając po tę książkę myślałam, że na tomie drugim cała ta historia się skończy. Koniec powieści przyniósł jednak miłe zaskoczenie. Jak się okazało to nie koniec przygód Tytusa Grójeckiego i Anki Waszczuk, którzy po raz kolejny musieli się zmierzyć z siłami zła.

Kolejne zaskoczenie spotyka czytelnika w chwili, gdy akcja powieści nabiera tempa… Książka wciąga od samego początku, ale w przeciwieństwie do pierwszej części, która miała swoją premierę w styczniu zeszłego roku, książka nieco się ciągnie. Jakby autor nie mógł się zdecydować, za którą strunę szarpnąć. Jest napięcie i pewność, że prędzej czy później wydarzy się coś złego. I właśnie ten moment zdaje się być odwleczony w nieskończoność. Na całe szczęście moment ten w końcu nadchodzi. W jednej chwili życie bohaterów komplikuje się dostarczając czytelnikowi emocji, które nie pozwalają na odłożenie książki na bok. Dużym plusem tej powieści jest możliwość czytania jej bez znajomości poprzedniego tomu – wątki nawiązujące do poprzedniej części zostały zgrabnie wplecione tekst „Świątyni”. Trudno jednoznacznie stwierdzić, kto jest odbiorcą tej książki – dorośli z pewnością nie będą nią rozczarowani, a młodzież świetnie będzie się bawiła pochłaniając kolejne rozdziały historii trzymającej w napięciu.

Bałam się, czy Żulczyk aby na pewno podoła ciążącemu na nim zadaniu, bo różnie to bywa z seriali bądź trylogiami. Ale muszę przyznać, że autor naprawdę się postarał! Przede wszystkim skupił się na ukazaniu bohaterów reprezentujących ciemność, jak i samego zła. Ciemność, z którą przychodzi się zmierzyć głównym bohaterom przeraża i wywołuje gęsią skórkę. Aż strach pomyśleć, z czym będziemy mieli do czynienia w kolejny tomie. Aż strach pomyśleć, ile trzeba będzie na niego czekać!

 Jakub Żulczyk wciąż zaskakuje  jako pisarz – po raz kolejny nabrałam ochoty, żeby sięgnąć po inne jego książki.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...