Serdecznie zapraszam do udziału w konkursie, w którym do wygrania jest książka "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął". Książkę ufundowało wydawnictwo Świat Książki.
O książce:
„Szwedzki Forrest Gump”! Setne urodziny, huczna impreza w domu spokojnej starości i Allan, jubilat, który wyskakuje przez okno. Mężczyzna rusza w ostatnią życiową podróż. Na dworcu staje się właścicielem pewnej walizki i od tej pory zostaje poszukiwanym. Przemierza Szwecję, zdobywa przyjaciół i ukrywa się przed prokuraturą, która z czasem chce go oskarżyć o potrójne morderstwo. Snuje także opowieść o swojej przeszłości – okazuje się, że jego stuletnie życie było równie absurdalne, co sama ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości. Ta książka to także podróż przez XX w. Allan powiada, jak jadł kolację z Trumanem, leciał samolotem z Churchilem, pił wódkę ze Stalinem...
Aby wziąć udział w losowaniu należy opisać przygodę Waszych marzeń.
Na odpowiedzi czekam do soboty, (25. 02.2012) do godz. 20.00
Osoby anonimowe proszę o pozostawienie pod wpisem adresu e-mail.
Powodzenia :-)
---------------------------------------------------------------------------------------------
Edit:
Konkurs wygrywa Ula (ula.sledzinska@gmail.com) Dziękuję wszystkim za udział :) Niebawem kolejny konkurs.
Przygoda moich marzeń - mam świadomość, że się nie spełni, tak wiec na zawsze pozostanie w sferze marzeń. Ale do rzeczy - od zawsze chciałam wyruszyć w podróż po Australii, ale aby moim przewodnikiem (lub towarzyszem podróży) był Steve Irwin. Niestety nieodżałowany Steve kopnął w kalendarz przez płaszczkę. Wielka strata - dla nas wszystkich a w szczególności dla środowiska naturalnego.
OdpowiedzUsuńDlatego nieco bardziej realne a przynajmniej możliwe do spełnienia mam takie marzenie. Chętnie wybrałabym się na wyprawę z załogą Sea Shepherd przeciwko wielorybnikom i innym, którzy bezprawnie zabiją wieloryby, delfiny, rekiny i foki. Oj bardzo chciałabym dać upust swojej złości przeciwko tym ludziom.
Chciałabym powtórzyć wyczyn Fileasa Fogga;) I to z zachowaniem wszelkich powieściowych środków lokomocji - statkiem parowym, bojerem, pociągami, wierzchem na słoniu... Jakieś emocjonujące przeciwności losu oraz wyzwania mogłyby się także pojawić;)Nie ukrywam jednak, że wolałabym być pewna, iż cała ta wyprawa skończy się pomyślnie i szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńDaniela
marmoladka33@gazeta.pl
Przygodą moich marzeń byłaby piesza wędrówka przez Azję, albo chociaż przez Europę. Do Ameryk mnie jeszcze nie ciągnie. Wyobrażam sobie te ciszę wokół, stepy i lasy, dzikie strumienie, ciężki plecak i potworne zmęczenie, przy którym człowiek już nie czuje jak chodzi, bo unosi się nad ziemią. Chciałabym dotrzeć do jeziora Bajkał, później swobodnie ominąć Himalaje, bo na pewno bym na nie nie wyszła ^^ i maszerować obok Muru Chińskiego. Potem byłyby tylko tropikalne kraje dalekiego wschodu i morze, piękne morze. A jeżeli nie Azja, to chociaż wędrówka od jednego wielkiego i pięknego miasta do następnego. Móc zatoczyć koło... Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy, Grecja, Bułgaria... Cuda :)
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie czy w ogóle posiadam coś takiego jak przygoda marzeń, czy komputer i codzienność pożarły mnie do końca...
OdpowiedzUsuńMyślę intensywnie i w odróżnieniu od powyższych nie przychodzi mi do głowy żadna wielka wycieczka czy podróż...
Z różnych pomniejszych przygód jakie przychodzą mi do głowy jako najciekawszą wybiorę po prostu moje życie. Chciałabym pracować w małym wydawnictwie, być grafikiem, spotykać ciekawych ludzi i móc się rozwijać. Idąc dalej, chciałabym pozostawić na tym świecie po sobie coś wyjątkowego. Stworzyć unikat, a potem żyć z piętnem twórcy owego dzieła, cokolwiek by to miało być ; D Ciekawe czy to się liczy jako "przygoda" o.O
mail: wyrwich.m[at]gmail.com
Statkiem pirackim przepłynąć wzdłuż morze,
OdpowiedzUsuńBalonem do samych niebios wzbić się.
Odbyć podróż dookoła świata całego
I nigdy za siebie nie oglądać się...!
alcia1993@op.pl
Asystować przez jeden dzień Doktorowi Hausowi w jego pracy, wysłuchiwać jego uszczypliwości, nawet tych skierowanych w moją stronę, zakradać się do mieszkania w celu sprawdzenia czy nie ulatnia się jakiś gaz lub czy przypadkiem nie ma schowanego w szafie pudła wypełnionego po brzegi tic tacami, pójść na wieczór kawalerski podając się za lesbijkę, tłumaczyć się za Hausa z jego niestandardowych działań przed dyrektor szpitala - Lisą Cuddy.. a na koniec odkryć przyczynę choroby pacjenta: brak dobrej książki do poczytania ;)
OdpowiedzUsuńMoja przygoda marzeń była by jak podróż śladami Wojciecha Cejrowskiego.
OdpowiedzUsuńChciałąbym zwiedzić mnóstwo miejsc, odwiedzić wiele plemion i poznać mnósto kultur, a przede wszystkim przestąpić pewnien okres w życiu, który by mnie natchnął czymś niesamowitym. Bo nic nie było by dla mnie lepszą przygodą niż zdobycie doświadczeń, wiedzy i umiejętności jak wyprawy w nieznane. Bo marzy mi się przygoda na wielu szlakach i kontynentach, która na wiele lat zapadnie w moich myślach i w sercu:)
onlyme30@o2.pl
Słyszę budzik. Budzę się. Słyszę jakieś głosy, ale wciąż znajduję się w tym magicznym miejscu między jawą a snem, w którym mam wrażenie, że mogę wybrać, które z nich jest rzeczywistością. Głosy stają się coraz bardziej wyraźne, zaczynam czuć intensywny zapach kawy. Nie wiem gdzie jestem. Oczy powoli zaczynają się przyzwyczajać do światła zalewającego pomieszczenie, w którym się znajduję. Wstaję. Koszula nocna, którą mam na sobie dziwi mnie krojem i kolorem. Czuję się wciąż zmęczona, mimo jednoczesnego nieodpartego wrażenia, że obudziłam się właśnie ze stu letniego snu. Powoli zaczynam sobie przypominać. Znajome ściany, układ pokoi...Nie ma tu jednak moich rzeczy. Brakuje biurka przy którym tworze projekty na studia, brakuje lampki oświetlającej bezsenne noce. Idę tam skąd dochodzi wciąż intensywny zapach kawy. Wchodzę do kuchni wciąż nie do końca zdając sobie sprawę z otaczających mnie rzeczy, światła, przestrzeni. Widzę tam mężczyznę w podeszłym wieku. Siadam przy stole, na krześle obok niego. Nie poznaję go. Nie wiem co robi w moim domu, dlaczego patrzy na mnie tak spokojnie. Przyglądam mu się dokładnie, niepewna swych wątpliwości. Gdy dostrzegam jego oczy rozpoznaję w nim mojego narzeczonego. Wszystko zaczyna wracać. Mamy oboje po 87 lat i jak się domyślam większość życia za sobą. Wczoraj byliśmy na spacerze... przedwczoraj... rok temu... sześćdziesiąt lat temu. Moje życie minęło. Uświadamiam to sobie, coraz dokładniej wspominając przeszłość, coraz bardziej szczegółowo rekonstruując ją w pamięci. Ogarnia mnie niezmierzone przerażenie. Nie potrafię zlokalizować czasu, który właśnie upłynął bezpowrotnie. I teraz słyszę dźwięk budzika. Coraz bardziej intensywny. Budzę się, znów znajdując się w miejscu między jawą a snem. Tym razem mój budzik nie daje za wygraną, budząc mnie naprawdę.
OdpowiedzUsuńula.sledzinska@gmail.com
Chciałbym zgubić się w jakiejś puszczy i trafić do miejsca gdzie nikt jeszcze nie był. Podziwiać widoki, odkryć nowy gatunek zwierza i ujrzeć prawdziwy naturalny krajobraz. Bez skazy, bez zatrutego powietrza, za towarzysza mając wszech otaczającą zieleń i śpiew szumu drzew....
OdpowiedzUsuńryan_ryan@op.pl