Jeremy Clarkson zawsze jawił mi się jako typowy gość od samochodów. Jako, że ja nie przepadam za motoryzacją, unikałam go jak ognia. Do czasu, aż ktoś polecił mi książkę „Na litość boską”. Przeczytałam kilka tekstów znajdujących się w tej książce i … Wpadłam po uszy. Spodobał mi się humor, styl i sposób wyrażania myśli przez prezentera jednego z bardziej znanych programów telewizyjnych poświęconych motoryzacji, a mianowicie Top Gear.
Ostatnia książka prezentera Top Gear nosi podtytuł „W czym problem” i stanowi czwartą już częścią serii „Świat według Clarksona”. Książka ta to 84 felietony i ponad 400 stron ciętego humoru, ironii i frustracji, które czyta się z wielką przyjemnością… Najsławniejszy dziennikarz motoryzacyjny nie skupia się w swoich tekstach na motoryzacji, a na sprawach życia codziennego. Po raz kolejny dziennikarz obiera sobie za główny cel ekologów, polityków i służbę zdrowia. Niejednokrotnie obiektem ataków staje się on sam, co świadczy o dużym dystansie jakim charakteryzuje się Clarkson. Jego cięty jak brzytwa język tylko pomaga mu obnażyć absurdy rzeczywistości i aspekty życia we współczesnej cywilizacji.
Clarkson rozbawia do łez, o czym czytelnik ma okazję niejednokrotnie się przekonać. Ale humor to nie wszystko, bo obok zabawnych komentarzy, znajduje się też miejsce na przemyślenia, które zmuszają do zastanowienia się nad wszystkim tym, co dotąd nie zaprzątało naszego umysłu dostatecznie, a co prezenter Top Gear bezlitośnie obnażył przed nami, zrywają klapki tkwiące na naszych oczach. Jego słowa nie tylko mają bawić – mają przede wszystkim ukazać bolączki autora, jego bliskich, i niejednokrotnie nas samych. Clarkson mówi głośno o tym, o czym wiele osób boi się nawet pomyśleć. I chociaż momentami może się wydawać, że mamy do czynienia z satyrykiem, który nie robi nic poza wyśmiewaniem się ze wszystkiego, to w gruncie rzeczy w jego wypowiedziach kryje się sporo racji, nie pozbawionych sensu – racji podszytych lękiem o życie w świecie, w którym na każdym kroku spotkać się można z absurdalnymi rozwiązaniami, które odbierają wszelką radość i zakazami, nie pozwalającymi na wykorzystanie w pełni wolności przysługującej każdemu z nas.
Po raz kolejny autor felietonów dzieli się ze swoimi czytelnikami zaskakującymi obserwacjami i spostrzeżeniami, przy czym trzeba zaznaczyć, że Jeremy Clarkson ani przez chwilę nie boi się ostrej krytyki. I to jest chyba to, co tak przyciągnęło mnie (i zapewne nie tylko mnie) do jego – szczerość i brak zahamować w ujawnianiu szerszej publiczności swojego krytycznego zdania. Prezenter Top Gear to tak specyficzna osoba, że można go kochać, albo nienawidzić… Jedno jest pewne – nie można obok niego przejść obojętnie.
Clarksona uwielbiam (zresztą jak całą ekipę Top Gear i sam program w ogóle) ! Są trochę jak duże dzieci z szalonymi i nieodpowiedzialnymi pomysłami, ale zarazem ich spostrzeżenia są bardzo celne.
OdpowiedzUsuńJeremy'ego felietony czytałam - oprócz świetnego humoru i szczerości nie można mu odmówić prawdy oraz demaskowania wszelkich absurdów życia codziennego.
W bibliotece widziałam książki Clarksona, ale dotąd nie miałam z nim styczności- trzeba nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńnie ukrywam, że mimo iż dużo o tym człowieku słyszałam, nigdy nie interesowałam się ani jego książkami, anie też jego programem. Teraz widzę że muszę to nadrobić :D
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą książkę z serii, ale mnie Clarkson nie uwiódł. Te felietony takie podobne jedne do drugich... w gazecie pewnie to zaleta, w książce nie bardzo.
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję za ten wpis, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń