niedziela, 9 maja 2010

Nosowska. Piosenka musi posiadać tekst. Wokół twórczości Katarzyny Nosowskiej. Praca zbiorowa pod redakcją Józefy Kurpisz i Krystyny Ziętek





Katarzyna Nosowska to wybitna artystka, która na scenie występuje od kilkunastu lat . Znana jest przede wszystkim jako wokalistka zespołu Hey, który na polskiej scenie muzyki rockowej święci nieprzerwanie tryumfy od 1993 roku, ale na swoim koncie ma aż pięć solowych płyt (dla niewtajemniczonych – dokładnie pięć). Współpracowała z takimi artystami i zespołami jak Kazik, Świetliki, Ścianka, Voo Voo, Pidżama Porno czy Dezerter. Myślę, że cokolwiek bym tutaj nie napisała, i tak będzie to za mało – właściwie to nie mam takiego zamiaru, ponieważ tekst ten stanowić ma recenzję książki „Nosowska. Piosenka musi posiadać tekst”, a nie próbę określenia fenomenu Katarzyny Nosowskiej, która jawi mi się jako artystka absolutna.... Dobra, dobra – przechodzę do sedna...   
 
„Nosowska. Piosenka musi posiadać tekst” to pierwsza książka, która stanowi zbiór tekstów skupiających się na różnych aspektach twórczości Katarzyny Nosowskiej. Na początek warto zwrócić uwagę na zamysł jaki przyświecał tworzeniu tego typu publikacji:
„Książka Nosowska. Piosenka musi posiadać tekst jest rezultatem przekonania autorów o wybitnych wartościach artystycznych dokonań jednej z najpopularniejszych polskich wokalistek. Próbą ich opisania i zinterpretowania. Autorzy uznają, że twórczość Katarzyny Nosowskiej to nie tylko przejaw współczesnej kultury popularnej, tzw. rocka, lecz także kultury literackiej, oraz tzw. kultury kobiecej. To indywidualny łos artystki, wnikliwej, krytycznej i współczującej zarazem obserwatorki rzeczywistości, kreującej własny niepowtarzalny świat. Twórczość Nosowskiej jest dowodem na to, że także w dziedzinie piosenki możliwe jest osiągnięcie statusu sztuki wysokiej. Pośrednio – świadczy o tym, że wyznacznikiem granicy między tym, co wysokie, a tym, co niskie, nie jest gatunek”.
I dalej:
„Drugi cel, jaki przyświeca niniejszej publikacji, to próba udowodnienia iż badacze wywodzący się z kręgów akademickich, wyposażeni w profesjonalne narzędzia analizy i interpretacji sztuk, chcą i mogą uczestniczyć w opisywaniu zjawisk kultury popularnej. Że wiedza nie jest przeszkodą w emocjonalnym (fanowskim) odbiorze, że żargon naukowy nie jest nieodzowny podczas formułowania badawczych tez i przemyśleń. Że namysł nad dominującą kulturą współczesności nie może omijać sal uniwersyteckich”.
Sięgnęłam po tę książkę z dwóch powodów – pierwszym była sympatia (ba! wielka miłość) do Nosowskiej, a drugim ciekawość, co też tam napisano i jak to zrobiono... Zabrałam się do lektury z dużą dozą sceptycyzmu i dystansu, obawiając się rozczarowania, które powiększało się wraz z lekturą. Z całą pewnością autorzy wykonali kawał roboty – ale czy dobrej? Autorzy nie wzbogacili znacząco mojej wiedzy, nie objawili mi niczego nowego, a już na pewno nie rzucili mnie na kolana. Ich interpretacje są ciekawe, ale bez przesady. Momentami doznawałam uczucia, że to, o czym czytam pretenduje już do miana nadinterpretacji. Czuję niedosyt i to bardzo duży – mogło być naprawdę dobrze, a tymczasem książka zasługuje tylko i wyłącznie na miano książki przeciętnej, książki ciekawostki. Być może, byłaby ona dużo ciekawsza, gdyby autorzy nie przytaczali wciąż tych samych przykładów – z całą pewnością nie przesadzam – wystarczy spojrzeć na spis treści, aby przekonać się, że aż dwa artykuły skupiają się na utworze „W imieniu dam”. Artykułów wyróżniających się na tle całości jest niewiele – w sumie, wśród 11 szkiców, które składają się na tę książkę, na uwagę zasługuje zaledwie kilka: „Bez retuszu – o wizji świata przedstawianej w piosenkach Katarzyny Nosowskiej” (Tomasz Czaboćko), „W poszukiwaniu prawdy absolutnej? Katalog pojęć i wartości w felietonistyce Katarzyny Nosowskiej” (Natalia Drozdalska), „puk.puk – Kto tam? – Nosowska” (Michał Traczyk), „O cielesności śmierci. Rozważania na marginesie płyty UniSexBlues” (Marta Turowska). Pozostałe artykuły w moim odczuciu są dużo słabsze i sprawiają, że książka „Nosowska. Piosenka musi posiadać tekst” jest pozycją bardzo nierówną i bynajmniej nie jest książką wybitną, ani bardzo dobrą. z pewnością dużym plusem jest to, że autorzy szkiców zawartych w publikacji Wydawnictwa MG w swoich rozważaniach skupiają się nie tylko na solowej twórczości artystki, ale także na tym, co można odnaleźć w tekstach zespołu Hey - snują też przemyślenia na temat felietonów Nosowskiej zamieszczanych w miesięcznikach Muza i Zwierciadło.  Gdybym miała przyznać jej ocenę, była by to naciągane 4. Mimo wszystko, doceniam starania autorów, ich trud i dobre chęci. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości w moje ręce trafi taka książka poświęcona Nosowskiej która w jakimś stopniu oświeci mnie, zaskoczy i przede wszystkim – powali na kolana (ewentualnie wciśnie w fotel).    
 
* Oba cytowane fragmenty pochodzą z okładki książki, której poświęcona jest ta recenzja.      
 
Wydawnictwo MG, 2008

3 komentarze:

  1. Już jakiś czas temu widziałam tę książkę w księgarni. Wzięłam w ręce bez przekonania, pomimo, że Kasię N. cenię i uważam za wspaniałą artystkę. Wzięłam i przeglądałam zatrzymując się na kilku akapitach. I wystarczyło, by stwierdzić, że ktoś popełnił cholerny błąd wydając taką książkę. Zapewne było to podyktowane falą popularności, jaka się pojawiła ostatnio wokół Heya. Dlaczego uważam, że pisanie o twórczości Nosowskiej jest z góry skazane na niepowodzenie? Bo jej teksty są czytelne, oryginalne, zrozumiałe dla myślącego człowieka i nieporównywalnie piękniejsze od innych tekstów piosenek różnych gwiazdek i gwiazdeczek polskiej estrady! Jakakolwiek nadinterpretacja jej tekstów, to tak jakby dorabiać filozofię do czynności kiszenia ogórków. Sorry za to nieco prozaiczne porównanie. Ale teksty Nosowskiej są tak życiowe, pozbawione lukru i głupich treści, że nie trzeba dorabiać do nich żadnej filozofii. Nosowska nie jest zblazowaną gwiazdeczką popkultury. Ona jest artystką przez wielkie A. Jeśli teksty piosenek są czytelne, często gorzkie, ironiczne, szydzące, złoszczące się na życie, pragnące miłości, to po jaką cholerę rozbierać je na czynniki pierwsze. Ja rozumiem, że czasem na studiach polonistycznych jakiś ambitny asystent, lub sam prof. od literatury współczesnej albo teorii dzieła, czy też poetyki, może się połakomić, by przeanalizować teksty utworów muzycznych, bo to ciekawe i wciągające zajęcie dla studentów. (Sama miałam takie zajęcia na studiach.) Ale wydawanie w formie książki artykułów o piosenkach Nosowskiej jest nieco dziwne.
    Ech, ale się rozpisałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) się rozpisałaś. Liczyłam na Twój głos w tej sprawie :) Doskonale wyczułaś w czym rzecz. Ja nie muszę już chyba nic więcej dodawać. Niech Twój komentarz stanowi uzupełnienie mojej "recenzji". Pozdrawiam serdecznie i udanej niedzieli życzę (być może z muzyką Nosowskiej w tle...).

    OdpowiedzUsuń
  3. 39 zł wydawałam z ciężkim sercem.
    Po przeczytaniu pierwszego rozdziału odkładałam książkę z poirytowaniem i rozczarowaniem, zgroza. Dawno nie czytałam czegoś tak słabego,kupa tekstu praktycznie bez treści, raczej zabawa językiem. Kolejny rozdział, tym razem Tomasza Czaboćko zrobił na mnie wrażenie i żałuję że nie jest bardziej rozbudowany (może to tylko takie odczucie po rozczarowaniu tekstem Piotra Pławuszewskiego, ale i tak oceniam wysoko).
    Artykuł o felietonach bardzo ciekawy dla mnie ze względu na to, że czytałam tylko dwa jej felietony i teraz chcę więcej. Książki jeszcze nie skończyłam, mam nadzieję że ostatecznie nie będę rozczarowana. Książkę kupiłam tylko dlatego że nie mogłam jej nigdzie wypożyczyć a potrzebuje do pracy licencjackiej. Nie wiem czy coś z niej wyciągnę, ale takiej pozycji nie mogłam ominąć. Okładka słaba moim zdaniem, podobnie jak tytuł bo nie cierpię Teksńskiego.
    "wydawanie w formie książki artykułów o piosenkach Nosowskiej jest nieco dziwne" zgadzam się w 100%.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...