Każdy kto mnie zna wie, że jestem uzależniona od zaznaczania. W przypadku "Hebanu" można mówić o lekkiej przesadzie...
Stos materiałów, które ostały się po napisaniu pracy. A w trakcie pisania przez mój pokój przewinęło się drugie tyle książek.
Nie obyło się bez problemów....
Z których powstał plik źle wydrukowanych kartek.
Ha ha fotorelacja zabawna. :)
OdpowiedzUsuńTeraz zabawna :D Mnie momentami nie było do śmiechu.
OdpowiedzUsuńIntrygujące. A ten system zakładkowy jest mi bardzo znany. Mam taką samą manię. I czasem ołówkową, niestety. Lubię notować na marginesie.
OdpowiedzUsuńGratuluję zakończenia pisania. Życzę brawurowej obrony. :)
Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńJolu, Kubo - Dziękuję.
OdpowiedzUsuńJolu - ten system zakładowy u mnie rzadko przeradza się w coś takiego :) Ale trzeba przyznać, że to była wyjątkowa sytuacja... Ten gąszcz karteczek był nieunikniony. A jeśli chodzi o manię ołówkową - ja też często notuję.
ja też mama manię ołówkowo-karteczkową, ale to chyba przypadłość dość częsta dla pochłaniaczy fabuł :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia na obronie, a Kapuściński- wdzięczny temat:)
pozdrawiam
mag
http://kacikzksiazkami.blog.onet.pl/
Te zakładki to zupełnie jak u mnie, jakiś zespół nabyty, bez którego nie czuję, że czytam.:)
OdpowiedzUsuńHa ha ha, przeżyłam dokładnie to samo - słowo dokładnie jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Też pisałam pracę o Kapuścińskim i też się wkurzałam, kiedy drukarka nie chciała współpracować ;-)) Powodzenia na obronie!
OdpowiedzUsuńElwika - a o czym dokładnie pisałaś?
OdpowiedzUsuńJeee! Gdyby nie ja to total deprim xD
OdpowiedzUsuńUśmiałam się szczerze tymi karteczkami, ale wiesz, jesteś usprawiedliwiona, tę książkę chce się pamiętać właściwie w całości :] A Ty jeszcze pisałaś akurat o niej pracę mgr! Trochę mnie dziwi,że drukowałaś u siebie. W punkcie ksero taniej, szybciej i estetyczniej rąbią :P Kiedy obrona?
OdpowiedzUsuńwitaj "zaznaczająca" - jak się cieszę! ja wydaję fortunę na zaznaczacze - jechały ze mną nawet na urlop, cały zapas .... nieprzydatny:/ ale nadrobię. Heban - CUDNIE! uwielbiam takie tęcze:)
OdpowiedzUsuńAnonimowy - (Marcin?) zapewne tak :D
OdpowiedzUsuńKornwalio - poprzednią pracę częściowo drukowałam u siebie, częściowo w punkcie ksero. Tak, zapewne wyszłoby estetyczniej, ale czy taniej? Ja miałam w pracy kolorowe zdjęcia. Drukarkę i tak chciałam nową kupić - będzie na zaś :)
Moni - Jestem "zaznaczającą" odkąd pamiętam i dobrze mi z tym :D Muszę niebawem zakupić nowy zapas karteczek. Tylko jakoś nie mam okazji wybrać się do Tesco - a tam są moim zdaniem najlepsze :D Dużo i tanio.
Dziękuję za podpowiedź .... zajrzę do tesco
OdpowiedzUsuńNie ma za co :) Mam nadzieję, że jeszcze je produkują :D Ja swoje kupowałam jakieś 2 lata temu - dwa opakowania. Przyznam, że jeszcze niedawno odnalazłam prawie całe bloczki oderwane od całości. Wystarczają na długo :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale przez te upały raczej daleko mi do komputera było ;-))
OdpowiedzUsuńCo do mgr, pisałam o władzy, a dokładnie - "Paraboliczne opowieści o mechanizmach władzy na podstawie Cesarza, Szachinszacha i Imperium".
Piękna relacja :) Dobrze, że już po. Cały ten trud się opłacił :) Mnie czeka obrona za rok i muszę powiedzieć, że Twoje zdjęcia jakoś mnie zmobilizowały do pracy!
OdpowiedzUsuńElwika - pytanie dotyczące "Cesarza" miałam na obronie. Mój promotor proponował mi zajęcie się "Imperium", ale ja zdecydowałam się na "Heban".
OdpowiedzUsuńLilithin - było ciężko, ale na szczęście już po :) O czym piszesz?
Piszę o postmodernistycznych wersjach klasycznych baśni, a dokładnie to o elementach feminizmu utopijnego w nich obecnych :)
OdpowiedzUsuńCoś chyba Ci promotorzy czują do "Imperium", bo mój też długo mnie namawiał do zajęcia się tylko i wyłącznie tą książką. Ale ja się nie dałam ;-))
OdpowiedzUsuńLilithin - Chyba pozostawię to bez komentarza.
OdpowiedzUsuńElwika - Ja też nie :)