„Na Czarnym wzgórzu” to trzecia książka Bruce’a Chatwina – angielskiego pisarza i podróżnika. W przeciwieństwie do jego poprzednich powieści, akcja książki nie została usytuowana w egzotycznych realiach, ale na pograniczu Anglii i Walii. Właśnie tam, na odludziu znajduje się farma „Widzenie”, która już od samego początku jawi się czytelnikowi jako coś zjawiskowego:
„Jedno z okien wychodziło na zielone pola Anglii, drugie na Walię i na wznoszące się za modrzewiami Czarne Wzgórze [...] Dom, ze ścianami pokrytymi tynkiem kamyczkowym i omszałymi kamiennymi płytkami na dachu, stał w głębi podwórza, w cieniu starej sosny. W dole za oborą rósł sad ze skarlałymi od wiatru jabłonkami, dalej pola schodziły do lesistej kotliny, a nad strumieniem rosły brzozy i olchy. Dawno temu farma nazywała się Ty – Cradoc – do dziś w tych stronach można spotkać nazwę Caractacus – ale w 1737 roku chora dziewczynka Alice Morgan ujrzała Najświętszą Panienkę unoszącą się nad grządką rabarbaru i pobiegła do kuchni, uzdrowiona. Na cześć cudu ojciec dziewczynki przemianował famę na „Widzenie”, a na nadprożu nad werandą wyrył inicjały A.M., datę oraz krzyż. Podobno granica między Radnor a Herefordem biegła przez schody” [1].
Farma zamieszkiwana jest przez rodzinę Jonesów: porywczego Amosa, który jest głową rodziny; jego żonę Mary, która trwa przy boku swojego męża na dobre i na złe, oraz jednojajowych braci bliźniaków – Jamesa i Beniamina. To właśnie braci poznajemy jako pierwszych, w chwili gdy obaj mają po osiemdziesiąt lat. W kolejnych rozdziałach zastosowany jest zabieg retrospekcji – cofamy się w czasie by poznać nieskończoną liczbę szczegółów prowadzących do zamieszkania na farmie przez ich rodziców, a potem przez samych braci. Po początkowym zaskoczeniu otrzymujemy historię, w której wydarzenia przedstawione są chronologicznie. Można się pokusić o stwierdzenie, że to coś więcej, niż tylko jakaś tam barwna historia – jako, że w książce główni bohaterowie raz po raz rezygnują ze swojej roli na rzecz ukazania losów pozostałych mieszkańców, można określić powieść „Na Czarnym Wzgórzu” jako swoistego rodzaju kronikę.
Książka Chatwina to opowieść, w której można się zatracić... Autor pokazuje nam tą powieścią, jak powinna wyglądać dobra literatura, w której każde zdanie ma swoje miejsce, a historia którą opowiada momentalnie przenosi nas do innego świata – świata, który w tej książce przejmuje ster i wędruje, zmieniając się na naszych oczach (dotychczas to bohater wędrował w książkach Chatwina). Oczywiście nie jest to podróż dosłowna, a raczej podróż w czasie, który nieubłaganie ucieka zostawiając wszystko w tyle i odciskając piętno na wszystkich i wszystkim z czym tylko ma styczność. Ale nie tylko świat się zmienia. Każdy miesiąc czy rok, to zmiany, które niemal niezauważenie wkradają się w relacje głównych bohaterów, a które my, jako czytelnicy mający dystans do opowieści snutej przez autora, mamy okazję zaobserwować.
To niesamowite, jak Chatwin potrafi w jednej chwili oczarować swoją historią... Chylę czoła jego wrodzonemu talentowi do opowiadania interesujących i bogatych w szczegóły historii... W chwili gdy kończę czytać jego powieść, w wyobraźni pozostają piękne widoki, scenki rodzajowe i niezwykle barwne sylwetki bohaterów, a w sercu wielki żal, że jego dorobek jest tak skromny.
[1] Bruce Chatwin, Na Czarnym Wzgórzu, Świat Książki, Warszawa 2010, str. 10
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym autorze. Postaram się uzupełnić braki. Recenzja bardzo dobra.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa również nie słyszałem, ale z pewnością przeczytam książkę. Zapowiada się obiecująco.
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno magiczna i niezwykła- czyli idealnie wpasowująca się w moje gusta. Przeczytam na pewno, szczególnie po przeczytaniu Twojej recenzji.
OdpowiedzUsuństrasznie podoba mi się wizualnie ta seria ze Świata Książki :) A Twoja recenzja bardzo zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńCyrysia - dziękuję.
OdpowiedzUsuńPisanyinaczej... - Zachęcam.
Ala - Ciebie również zachęcam i dziękuję
Iza - Mnie również :) Moje stoją obok siebie i prezentują się świetnie. Dziękuję.
po przeczytaniu twojej recenzji wiem ,że muszę mieć tę książkę w mojej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuń