piątek, 23 kwietnia 2010

Jacek Dukaj - Wroniec



 
Czerwona okładka, wielka, czarna wrona i rysunek przedstawiający chłopca, a w środku niezwykle barwne ilustracje przedstawiające bohaterów takich jak: Adaś, Pan Beton, Momo, Pangłowiec, Pozycjonista, czy też postaci wręcz fikcyjne i żywcem wyjęte z książki fantasy jak Suka, Złomowiec czy tytułowy Wroniec...  Na pierwszy rzut oka – książka dla dzieci. Ale czy aby na pewno tylko dla dzieci? O tym za chwilę, a tymczasem postaram się w kilku słowach nakreślić historię, która skupia się na tym, co wydarzyło się w pewnej grudniowej nocy. Głównym bohaterem jest chłopiec o imieniu Adaś, którego ład, spokój i harmonia zostały zburzone pewnej, zimowej nocy, gdy do domu jego rodziców wtargnął ogromny Wroniec, jawiący się niczym postać z koszmaru:

„Coś strasznego stało się w domu, wiedział. Obudziły Adasia hałasy – ale rozpoznał je dopiero po chwili, gdy usiadł w łóżku i przetarł oczy. Rozbiła się szyba – to, co usłyszał przez sen, o był trzask sypiącego się szkła. Spadło też coś ciężkiego na podłogę, a mama krzyknęła przestraszona. Wszystko to działo się w pokoju rodziców [...] W rozbitym oknie, na połamanej framudze siedział wielki Wroniec, dokładnie taki, jaki się Adasiowi przyśnił: czarny, lśniący, straszny. Wroniec rozpostarł skrzydła i zasłonił całą ścianę, od biblioteczki do meblościanki. W jednej szponiastej łapie ściskał zakrwawionego ojca Adasia, drugą zaś wczepił się w parapet. Uniósł i opuścił gwałtownie długi na metr dziób, ciężki i ostry kilof. Dziabnął nim mamę Adasia. Mama próbowała uratować, odciągnąć tatę, nie udało się jej. Ptaszysko trafiło mamę. Padła na podłogę, krzycząc z bólu” [1]

Tata Adasia został zabrany przez Wrońca. Mama trafiła do szpitala, a Adasiem zaopiekował się poproszony o to sąsiad – Jan Stanisław Wieńczyńsław, czyli Pan Beton, który w czasach PRL był przodownikiem pracy:

Pan Beton wrócił na górę po cieple ubranie dla Adasia. Adaś tymczasem oglądał ustawione na regale stare fotografie Jana Stanisława Wieńczysława. Wszystkie wykonano na wielkich placach budowy. Pan Beton jeszcze miał włosy na głowie. Goły do pasa stał tam z cegłówkami w rękach. Albo ze szpachlą i wiadrem. Na tle maszyn budowlanych. Wkoło pięły się też mury i betonowe słupy. Wisiały na nich wstęgi i transparenty. 1 000 PROCENT NORMY. 20 000 PROCENT NORMY. 250 000 PROCENT NORMY” [2]

Pan Beton pomaga ukryć się Adasiowi, po którego w każdej chwili może wrócić Wroniec. Razem wyruszają na poszukiwanie taty, którego Wroniec gdzieś zabrał. Nie jest to takie łatwe, biorąc pod uwagę, że w mieście w którym się znajdują wszędzie czyhają podwójni agenci, suki, Złomowcy, Wojacy – Wroniacy, Milipanci, i GAZ, który bez większego problemu może pochłonąć wszystko co się rusza, oddycha i znajduje się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie:

„Co w głębi ulicy, to przesłaniał śnieg. Wybiegało z niego dwóch szarych przechodniów. Potem jeszcze jeden. Ten coś krzyczał. Pan Jan mocniej ścisnął rączkę Adasia. Wszyscy już uciekali. – GAZ! – krzyczeli. – GAZ! I zanim Adaś zdążył zadać pytanie, zza masarni i Urzędu wyrósł wielki bałwan GAZ-u. Puchnął i nadymając się, zakręcił łbem potężnym jak dwa kościoły i w mig połknął masarnię. Urząd i jeszcze przystanek razem z zepsutym autobusem. Połknięci ludzie niknęli w GAZ-ie bez śladu. Nie słychać było nawet ich krzyków. GAZ był bardziej szary od nich. Tak szary, że prawie biały...” [3]

Na szczęście Adaś i Pan Beton spotykają na swojej drodze ludzi, którym nie jest obojętny ich los...

„Wroniec” Jacka Dukaja (który ma na swoim koncie wiele powieści, opowiadań i nagród) ukazał się w listopadzie 2009 roku i otrzymał tytuł Książki Jesieni 2009. Wyróżnienie jak najbardziej zasłużone, biorąc pod uwagę kunszt pisarza i to, czym jest „Wroniec”. W tym miejscu zaznaczyć należy, że z całą pewnością książka Dukaja nie jest skierowana tylko i wyłącznie do dzieci i młodzieży, chociaż to oni są jej głównymi odbiorcami, którym „Wroniec” ma przybliżyć dramatyczne wydarzenia z okresu stanu wojennego. Pojawia się pytanie – czy aby na pewno wszystkie podteksty i to, co zostało opisane przez Dukaja, który wykorzystał w swojej opowieści stylizację, jaką możemy spotkać w książkach dla dzieci będzie dla młodszych zrozumiałe? Myślę, że tak. Wierzę w moc wyobraźni, która podczas czytania książki Dukaja będzie miała ogromne pole do popisu. Jeśli chodzi o dorosłych, to chyba powinni czytać „Wrońca” w odniesieniu do prawdziwych wydarzeń, które jednak nie powinny zdominować lektury książki Dukaja, a jedynie wciąż o sobie przypominać, pozwalając na nieco inne, alternatywne odczytanie tej historii. Problem może stanowić jedynie końcówka książki, która zdaje się być nieco zawiła i nie do końca jasna – przynajmniej w moim odczuciu.

Książka Dukaja to coś więcej niż tylko książka sensu stricto – to niesamowita historia, której akcja toczy się w Mieście, którego elementy składowe przypominają nam dobrze znaną historię, która zapoczątkowana została pod koniec grudnia 1981 roku. Rzadko kiedy w moje ręce trafia tak świetnie wydana książka, która dostarcza przyjemności już poprzez samo fizyczne z nią obcowanie. Świetne ilustracje Jakuba Błońskiego, płyta z utworami Kazika i fragmentami książki czytanymi  przez Jana Peszka i samego autora książki, czyli Jacka Dukaja to smaczki, które mają ogromny wpływ na lepszy odbiór książki – odbiór, w który zaangażowane są wszystkie nasze zmysły. Dodatkowo dochodzi gra planszowa, która została przygotowana przez Wydawnictwo Literackie w celu przypomnienia o pamiętnym dniu, jaki zapisał się na kartach polskiej historii (znalazłam w sieci dosyć obszerną opinię na temat gry – jeśli ktoś jest zainteresowany lekturą tego artykułu, to zapraszam tutaj).

Dzisiaj mamy 2010 rok – w 1981 roku, kiedy rozpoczął się stan wojenny w Polsce, nie było mnie jeszcze na świecie. O tym, co się wtedy działo wiem tylko z opowieści rodziców i lekcji historii – to nie to samo, co zobaczyć to na własne oczy, ale musi wystarczyć. Nie wiem nawet, czy chciałabym to wszystko widzieć i brać w tym udział. Podejrzewam, że nie. W duchu cieszę się, że przyszłam na świat kilka lat później. Inni niestety nie mieli tego szczęścia. Być może książka Jacka Dukaja pozwoli spojrzeć im na to, co się wówczas wydarzyło z zupełnie innej perspektywy. Swoją drogą, świetnym pomysłem było wydanie książki Dukaja w związku z rocznicą stanu wojennego:

„Wydawnictwo Literackie w związku z rocznicą stanu wojennego  wydało książkę pt. „Wroniec” najwybitniejszego polskiego pisarza Jacka Dukaja, cenionego szczególnie przez młodych odbiorców. Książka już spotyka się z entuzjastycznymi recenzjami i wszystko wskazuje na to, że będzie ona wydarzeniem literackim. Zarówno koncepcja i język książki jak i ilustracje posiadają walory,  które czynią z nich punkt wyjścia  do bardzo atrakcyjnej i szeroko zakrojonej, skierowanej do młodzieży, akcji edukacyjnej związanej z rocznicą grudnia `81. Materiał zawarty w książce daje szerokie możliwości rozbudowy i stworzenia wielu ciekawych  materiałów edukacyjnych. I właśnie te możliwości w ramach proponowanej akcji staramy się wykorzystać” [4]

Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie. 
Przypisy:
[1] J. Dukaj, Wroniec, Wydawnictwo Literackie 2009, str. 17
[2] Tamże, str. 28
[3] Tamże, str. 48 - 49
Na koniec zapraszam do obejrzenia kilku ilustracji z książki Jacka Dukaja. 


A tak prezentował się "Wroniec" na wystawie w księgarni:

4 komentarze:

  1. Kasiu, ciekawe ilustracje. Książki nie czytałam, ale zachęciłaś mnie do lektury. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Cieszę się. Podziel się wrażeniami jak już ją przeczytasz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ilustracje są w tej książce niesamowite. Treść - jeszcze nie wiem. Wahałam się przed kupnem, kusiły mnie te obrazy właśnie, ale teraz to już chyba nie mam wątpliwości, że i sam tekst mnie nie zawiedzie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziel się wrażeniami, jak już przeczytasz :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...