piątek, 21 maja 2010

Audiobook – moje doświadczenia i przemyślenia






Pojawienie się coraz większej ilości audio książek i e-booków jest chyba nieuniknione. Mamy XXI wiek – ludzie mają coraz mniej czasu na czytanie. Często decydują się więc na wybór audiobooka, którego można słuchać w domu, w samochodzie, w odtwarzaczu mp3. A gdy sięgną po książkę, to zamiast dźwigać ze sobą grube tomiszcze, zdecydują się na czytnik, który waży zdecydowanie mniej niż tradycyjna książka. Piszę „ludzie”, ale nie mam tu na myśli typowego mola książkowego, który kocha papierową książkę i wybierze ja bez względu na wygodę i to, ile waży. Do takiego mola książkowego, który woli tradycyjną książkę z pewnością mogę zaliczyć samą siebie. Ale muszę też zaznaczyć, że nie mam nic przeciwko nowym technologiom, takim jak audio książka czy czytnik elektroniczny, który umożliwia czytanie książki gdziekolwiek się znajdziemy. I o ile czytnik jest jeszcze czymś, go daje nam kontakt z tekstem, o tyle audiobook daje nam tylko i wyłącznie słowo czytane, mówione, które nie do wszystkich trafia tak samo, zwłaszcza, gdy ktoś jest wzrokowcem i nade wszystko najważniejszy jest dla niego kontakt z tekstem. 

Audiobook przeszedł gruntowną przemianę i odnowę – wraz z rozwojem techniki, zmienił się sposób zapisu. Ale dawno, dawno temu nie było tak fajnie i przyjemnie jak dzisiaj. Pamiętam, jak chodziłam do osiedlowej biblioteki i pożyczałam książki nagrane na kasetach, które przeznaczone były głównie dla osób niewidzących, lub niedowidzących. Byłam dzieckiem i raczej nie zdawałam sobie z tego do końca sprawy. Pożyczałam te książki, bo lubiłam słuchać, jak ktoś czyta... Moja mama nie zawsze miała na to czas. Nie pamiętam za dobrze kiedy przestałam słuchać książki w takiej wersji – wiem, że przyczyniło się do tego przeniesienie biblioteki w innej miejsce. Potem zupełnie przez przypadek sięgnęłam po książkę Andrzeja Sapkowskiego „Czas pogardy”, który zapisany był na 13 kasetach magnetofonowych! Słuchałam go na walkmanie, a było to jakoś na początku Liceum, czyli wtedy gdy miałam 16 lat. Słuchając książki równocześnie czytałam tekst – było to trochę uciążliwe, bo wciąż miałam wrażenie, że lektor za wolno czyta. Po tym doświadczeniu postawiłam sprawę jasno – albo czytam książkę, albo jej słucham. Tak też stało się w przypadku plik dźwiękowego z zapisem opowiadania „Kontrabasista”, ze zbioru „Kontrabasista i inne utwory”, czyli książki, której autorem jest Patrick Süskind. Przeczytałam książkę i byłam zwyczajnie ciekawa, jak to zostało zinterpretowany przez lektora czytającego opowiadania, czyli Michała Breitenwalda. Nie ukrywam, że podobało mi się. Potem nie miałam już za wiele do czynienia z audiobookami. Wciąż brakuje mi czasu na odsłuchanie „Wojny polsko ruskiej...”, którą pobrałam ze strony www.nexto.pl. Gdy tylko mi się to uda, nie omieszkam Was o tym poinformować. A tymczasem zapraszam do dzielenia się swoimi doświadczeniami z kontaktu z książką audio.

[A już niedługo kolejna notka - tym razem dotycząca interpretacji tekstu przez lektora i jej wpływu na nasz odbiór. Zapraszam do śledzenia bloga.]

5 komentarzy:

  1. Kasiu, przyznaję, że moje zapieranie się nogami i rękami zmieniło się po notce u Quaffery'ego na temat kupionego czytnika. I tym gadżetem jestem bardzo zainteresowana, ale jeszcze znajduje się poza moimi możliwościami finansowymi. Gorzej mam z audiobookami, myślę, że kiedyś nadejdzie ten moment, że jakaś książkę wysłucham, póki co jednak mam co czytać (zapewne znasz ten ból czekających stosów ;), więc może kiedyś, kiedyś, i jak nie będę mieć na serio żadnej chwili na czytanie. Tymczasem nie będę sobie odmawiać tej przyjemności. I boję się cudzej interpretacji tekstu, tembr głosu, intonacja, głośność, wszystkie mmm, eee, zadrżenie głosu są czyjąś interpretacją, a ja mogę coś innego odebrać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Otóż właśnie - to jest pewna doza ryzyka, które towarzyszy nam gdy sięgamy po audiobooka. Jednak gdy mamy do czynienia z dobrym lektorem, ten problem znika :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super tutaj u cb.!
    Zapraszam do mnie :
    http://www.drugiej-takiej-nie-ma.blogspot.com/
    :)*

    OdpowiedzUsuń
  4. jeśli chodzi beletrystykę, to ja tylko audiobooków słucham - z zamkniętymi oczami, żeby odpoczęły; czytanie pozostawiam już tylko dla filozofii. tak więc mnie cieszy ta rewolucja audiobookowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak - w końcu o to też w nich chodzi, żeby dać odpocząć oczom.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...