Do udzielenia odpowiedzi zaprosiła mnie Kornwalia, za co bardzo jej dziękuję :) Życzę wszystkim miłej lektury.
Do jakiego kraju, miasta chciałabyś pojechać zainspirowana lekturą?
Od jakiegoś czasu jest to Norwegia, a wszystko za sprawą książki „Kradnąc konie”, której autorem jest Per Petterson. Ale nie tylko Norwegia przyciąga mnie jak magnes – to również Szwecja i Finlandia, czyli kraje nordyckie. Duzy wpływ na mój wybór miała też Elina Hirvonen dzięki książce „Przypomnij sobie” oraz Majgull Axelsson i jej „Dom Augusty”.
Jak magnes przyciąga mnie też do siebie Alaska, w której zginął Christopher McCandless - bohater książki "Wszystko za życie" napisanej przez amerykańskiego dziennikarza, pisarza i podróżnika Jona Krakauera.
Jakie jest Twoje ulubione miejsce do czytania na wakacje?
W wakacje często bywam na działce, która jest oddalona o jakieś 30 min. jazdy samochodem od mojego rodzinnego miasta (a dokładniej w Płazie, za Chrzanowem) – nieopodal jest las, do którego często chodzę z rodzicami na grzyby. Często czytam książkę siedząc w cieniu mirabelki, albo, gdy jest bardzo gorąco na ganku, który jest naszym schronieniem przed słońcem. Ostatnimi czasy też przed domkiem, pod rusztowaniem, po którym pnie się winogron. Cisza, spokój i atmosfera sprzyjająca lekturze. Jeśli nie jestem akurat na działce, to zdarza mi się czytać na balkonie, albo tam, gdzie zawsze, czyli siedząc na moim łóżku.
Poleć mi jedną książkę do przeczytania na wakacje.
„Sekretne życie pszczół” to chyba idealna lektura na upalne lato. Daje chwilę wytchnienia, wnosi w nasze życie nieco optymizmu… Mogłabym też polecić coś na ochłodę ;) np. „Kradnąc konie” P. Pettersona.Mroźna Norwegia z pewnością utemperuje to nieznośne lato.
Jaka jest Twoja najnowsza lektura? Co zaczęłaś czytać?
Na chwilę obecną kończę czytać „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” Murakamiego oraz „Szklany klosz” S. Plath. Na dniach zacznę czytać zbiór opowiadań Agnieszki Osieckiej „Biała bluzka”.
Do zabawy zapraszam Beel :) (www.brulionbeel.blox.pl/html)
No, to przynajmniej wiem, że czekam na reckę Murakamiego i Plath :]
OdpowiedzUsuńRecenzja książki Murakamiego już się pisze, natomiast Plath prawdopodobnie dziś skończy się czytać :D Mam coraz większą ochotę na jej dzienniki.
OdpowiedzUsuńHmmm. Jest jedno ale - "Dzienniki 1950-1962" są trudno dostępne - w Prószyńskim nakład wyczerpany. Ech.
OdpowiedzUsuńhttp://allegro.pl/item1153546070_sylvia_plath_dzienniki_1950_1962_unikat.html
OdpowiedzUsuńDzienniki.
Dziękuję za linka - już widziałam ten egzemplarz na allegro :) Niestety, 90 zł to nie na moją kieszeń. Może kiedyś, ale nie na chwilę obecną.
OdpowiedzUsuńDla chcącego nic trudnego - można poszukać w bibliotekach. A jeśli nie to, to już w ostateczności - można sobie własny egzemplarz wydrukować i czekać na sposobniejszą chwilę w przyszłości, coby kupić oryginał.
OdpowiedzUsuńAlbo mieć przyjaciół, którzy te Dzienniki posiadają ;)
Hmmm. Tak, chyba poczekam na odpowiednią chwilę w przyszłości. W bibliotekach w moim otoczeniu sprawdziłam - niestety, żadna nie posiada... A od znajomych nie będę pożyczyła :) Mam świadomość, jaka odpowiedzialność za ten egzemplarz by na mnie spadła :D Może gdzieś, kiedyś trafi się w jakimś antykwariacie, albo będzie jakieś wznowienie.
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi smaka na Norwegię. Chciałabym ją w końcu odwiedzić - podobnie jak Islandię.
OdpowiedzUsuńDzienniki Plath posiadam. Najpierw wpadły mi w ręce w małej przemyskiej księgarence, ale nie miałam funduszy na ich zakup. Kilka miesięcy później bez problemu zamówiłam je przez internet, a było to jakieś 3 lata temu. Aż dziwi mnie, że są teraz tak trudno dostępne, spotykam je czasem w księgarniach w Krakowie!
Lekturę polecam, choć nie łyknęłam "Dzienników" w całości. Dawkowałam sobie wpisy, zapominałam, znów wracałam i smakowałam. W wolnej chwili pewnie uparcie będę dążyła do tego, by czytać je chronologicznie ;)
Pozdrawiam!