niedziela, 15 sierpnia 2010

Szklana pułapka (Sylvia Plath "Szklany klosz")


Odkąd pamiętam "Szklany klosz" jawił mi się jako książka ciekawa, interesująca, którą trzeba koniecznie trzeba przeczytać - zapewne uczucie to brało się z informacji, które płynęły od osób, które książkę już przeczytały i były nią wręcz zachwycone. Za każdym razem biłam się w myslach w pierś, za każdym razem obiecywała sobie, że i ja przeczytam tę książkę, którą tak wiele osób uważa za kultową. I w końcu nadszedł ten dzień, kiedy "Szklany klosz" dostał się w moje ręce - w nowej, lepszej szacie graficznej, która sprawiła, że jeszcze bardziej chciałam przeczytać książkę Sylvii Plath - znanej i cenionej na cały świecie amerykańskiej poetki, autorki, której od lat poświęca się sporą uwagę i zainteresowanie - nie tylko ze względu na twórczość.


Bardzo często można spotkać się z opinią mówiącą o tym, że "Szklany klosz" to wybitne dzieło i żelazna pozycja literatury feministycznej. Sięgając po tę książkę przywołałam z pamięci fakty i informacje, które tkwiły tam i zostały powołane do życia w chwili przystępowania do lektury, a mianowicie informacje mówiące o tym, że jest to powieść autobiograficzna, która ukazała się na miesiąc przed samobójstwem cierpiącej na depresję poetki. Nie dało się uwolnić od tych wszystkich informacji i przystąpić do lektury jako nieświadomy niczego czytelnik. Nie w tym przypadku.


Już od pierwszych stron lektury nie opuszczało mnie dziwne wrażenie - uczucie rozczarowania i pewnego rodzaju zniechęcenie, które za wszelką cenę starałam się zdławić w zarodku - nie ukrywam, że historia, która opowiadana była z perspektywy głównej bohaterki - dziewiętnastoletniej wówczas studentki Esther, która wyjechała do Nowego Jorku na miesięczny staż - była dla mnie czymś mało ciekawym. Kilkadziesiąt stron dalej moje zniechęcenie zmniejszyło się, ustępując miejsca zaciekawieniu, dzięki któremu udało mi się doczytać do końca historię Esther Greenwood - dziewczyny, która nagle traci ochotę do dalszego życia i decyduje się na samobójstwo. Na szczęście jej plan nie powiódł się, dzięki czemu bohaterka poddana została leczeniu w zakładzie psychiatrycznym.


Książka "Szklany klosz" jest dosyć specyficzną lekturą, w której na główny plan wysuwają się przemyślenia glównej bohaterki dotyczące ludzi, którzy ją otaczają, a także życia, które w pewnym momencie staje się dla niej czymś mało pociągającym. Przez długi czas po lekturze nie opuszczała mnie konsternacja - zastanawiałam się, co też tak zachwyca w tej książce, czego ja nie mogłam odczuć podczas lektury i bezpośrednio po niej. Myślałam, że to może ze mną jest coś nie tak, skoro nie potrafię dostrzec niekwestionowanej unikatowości tej książki. Nie zachwyciła mnie ona w takim stopniu jak innych - nie byłam i nie jestem skłonna uznać jej za moje arcydzieło. Jestem skłonna przyznać jej wysoką ocenę, ze względu na poruszoną w niej tematykę. Sposób, w jaki została przedstawiona historia uczyniły tę powieść książką uniwersalną, dzięki czemu jej uroki odkrywać może cała rzesza ludzi. I chociaż książka Plath ukazała się po raz pierwszy w 1963 roku, dziś jest wciąż aktualny. Jest to powieść, w której czas nie jest istotny - ważniejsza jest tematyka i problem, który dotyka coraz większej liczby ludzi, którzy nie mogąc znaleźć sobie miejsca, nie mogąc znieść ciężaru życia, decydują się zrobić o jeden krok za dużo - krok, od którego nie ma odwrotu. "Szklany klosz" nie jest lekturą, obok której można przejść obojętnie - z całą pewnością porusza najczulsze rejestry naszej duszy i ciała - poucza i nie daje o sobie zapomnieć, przez długi czas.

Sylvia Plath, Szklany klosz, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2010

6 komentarzy:

  1. Najgorzej jest wtedy, kiedy nastawiamy się na coś konkretnego - że książka będzie znakomita, że uda nam się coś osiągnąć, że dostaniemy to, czego chcemy. Dlatego ja wolę się nie nastawiać i pozytywnie zaskakiwać, niż przeżywać rozczarowania. Tyczy się to zarówno życia, jak i tak "zwyczajnych" spraw, jak książki.
    Zmierzam do tego, że być może inaczej odebrałabyś tę powieść, gdybyś nie nastawiała się na wielkie dzieło, tak bardzo chwalone przez innych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Futbolowa - to więcej niż pewne :) Całkiem możliwe, że wtedy nie czułabym tego rozczarowania i niedosytu. Osobiście staram się podchodzić do wszystkiego z dystansem. Biorąc pod uwagę fakt, że ta książka była tak bardzo wychwalana, trudno było do niej podejść inaczej niż do arcydzieła. Czasem tak niestety bywa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę zdziwiła mnie Twoja recenzja - tyle achów i ochów dookoła, a tu rozczarowanie :) Z drugiej strony wydaje mi się, że pewne "kultowe" książki czy filmy wcale nie muszą być arcydziełami, z tego czy innego powodu są po prostu modne i wypada je znać. Kiedyś czytałam artykuł w "Wysokich obcasach" - wlaśnie o Sylvii Plath, wydała mi się wtedy szalenie interesujacą osobą. Niestety, po spotkaniu z jej poezją prysnął czar... Może trafiła na zły czas :) Pewnie jeszcze po "nią" kiedyś sięgnę, ale nie spodziewam sę cudów :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Najgorzej jest właśnie z takimi pozycjami literatury - nie znoszę tego ciężaru, wszyscy kochają, a ja nie? Czy coś jest ze mną nie tak? Nie lubię czytać książek, które mają przypiętą łatkę ... jakąkolwiek. Szklany klosz czytałam naście lat temu, był pożółkły, stary i rozlatywał się, był z bitblioeki, a ja nie byłam świadoma co czytam! I choć dziś wypadałoby przypomnieć sobie książkę, nie robię tego, bo obawiam się, że mogłabym jej nie zaakceptować, a tak ... pamiętam ją jako dobrą, aczkolwiek mocną lekturę!

    P.S. Dowód - tydzień temu nie przebrnęłam przez pierwszy rozdział Listów do domu :/ przygniotła mnie chyba siła nazwiska autorki

    OdpowiedzUsuń
  5. mnóstwo inspiracji tu u Ciebie!

    pozdrawiam,
    Paula

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam tę książkę od .. no, niech będzie, że od niedawna - i jakoś na razie wstrzymuję się z sięgnięciem po nią. Może mnie przypadnie do gustu? Mam nadzieję ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...